sobota, 24 sierpnia 2013

"Aby zrozumieć czyjeś życie, musimy poznać jego początki"

Tak mówi wiekowa już filmowa Matka Jezusa do jednego z przyszłych ewangelistów w czasie czegoś w rodzaju wywiadu, niejako nakazując mu opisanie życia i działalności Jej Syna. Ale to ostatnie sceny filmu.
Przyznam, pewnie z powodu polskiego tytułu (oryginalny Io Sono Con Te - mniej więcej znaczy Jestem z Wami), że z obawą szedłem na film Guido Chiesa'y. Przypuszczałem, że przyjdzie mi się zmierzyć z obrazem jakiegoś duchowego odrealnienia, gdzieś na granicy religijnego fanatyzmu. Tymczasem otrzymałem ciepłą, mądrą opowieść o trudnym życiu kobiet w tradycyjny patriarchalnym społeczeństwie sprzed ponad 2000 lat, o młodej matce, która te różnice zauważa, ale zauważa też coś więcej, dzięki temu, mimo, że nie znająca pisma, bazując na swojej intuicji, tak potrafi pokierować swoim zachowaniem, a później swojego syna, by nie nie doprowadzać do  zbyt wielu  konfliktowych sytuacji, a także je łagodzić, jeśli już zaistnieją. Odważnie przeciwstawia się tradycyjnym zasadom, które jej zdaniem wydaja się pozbawione sensu, dając rodzinie ciepło, dobroć, swoją logiczną mądrość i przeuroczy uśmiech (zwłaszcza w wykonaniu dopiero co zaślubionej Maryi, czyli Nadii Khlifi).
Na stwierdzenie Józefa, że trzeba się trzymać zasad, odpowiada: Teraz muszę się trzymać innych zasad.
Wszystko to ukazane z pieczołowitością szczegółów życia w społeczeństwie żydowskim początku naszej ery. Nie zapomniano też o przedstawieniu sytuacji politycznej ówczesnego państwa żydowskiego pod rzymską okupacją, rządzonego przez despotycznego króla Judei z przyzwolenia i pod okiem Rzymu, dodając wszelkiej maści rebeliantów przeciwko tym rządom.
Obyło się też bez komputerowych nakładek zwiastującego archanioła, czy kontrastującego z filmem z racji przepychu pojawienia się trzech króli. Za to w postać jednego z mędrców  - za zgodą Heroda badających inteligencję dzieci urodzonych w okolicach Betlejem (co miało dzięki szpiegowi doprowadzić do zgładzenia "uzurpatora do władzy", a w konsekwencji rzezi nowo narodzonych niemowląt płci męskiej) wcielił się Jerzy Sztur. Doskonale obsadzonymi rolami okazały się też dorosła Maryja - Rabeb Srairi, Mustapha Benstiti - jako Józef, Mohamed Idoudi - odtwórca Jezusa oraz grający Zachariasza Djemel Barek.
I pomimo braku jakichkolwiek prób ukazania boskości w filmie MARYJA, MATKA JEZUSA, płynie z niego głęboka wiara, a ponadto matczyna mądrość Tej kobiety. Może częściej w dzisiejszym świecie, gdzie wiara ma coraz mniejsze znaczenie, powinniśmy sobie odpowiedzieć pytaniem Maryji: Co ci mówi twoje serce?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz