Wczorajszy wieczór w kinie nie był dla mnie stracony. Po takim sobie Sklepie dla samobójców wybrałem się na hiszpański film Pablo Bergera - przedstawiającego własną wersję bajki braci Grimm. Okazało się, że wśród krasnoludków była kobieta (transwestyta?), a sama ŚNIEŻKA doskonale radziła sobie jako torreador. Swoją drogą, podczas jednego ze spotkań Carmen z ojcem, ten czyta jej Czerwonego Kapturka. Z filmu Bergera wynika również, iż w drugiej dekadzie XXI stulecia doskonale - mając świetnych aktorów i bez zbędnych nowinek technicznych - można przenieść na ekran nie tylko znaną bajkę, ale zrobić to jeszcze w wersji jak sprzed ery dźwięku w kinie. Sądzę, że nie bez przyczyny (i to nie jest tylko ukłon w stronę filmów tworzonych w tamtych latach) akcja bajkowego dramatu rozgrywa się w na Półwyspie Iberyjskim lat 30-tych. Osobiście (nie czytałem żadnych wywiadów z reżyserem, ani innych opinii o filmie) uważam, że dramat filmowej bohaterki jest swoistą alegorią do czasów twardych, despotycznych rządów frankistów w Hiszpanii. Film, szczególnie za sprawą pomysłu, doskonałej reżyserii, jak również doskonałej obsady aktorskiej (Maribel Verdú - macocha, Macarena García - Śnieżka (dorosła Carmen), Sofía Oria - mała Carmen, Ángela Molina - opiekunka Carmencity przed swoją śmiercią, że wymienię tylko kilka pań) ogląda się wręcz z dziecięcą radością.
Dodatkowe przesłanie filmu: zwracajmy uwagę, na podpisywanie dożywotnich kontraktów. A wracając do reżysera, stworzył dzieło, które co jakiś czas wymyka się przypuszczeniom, do tego podane w doskonałym sosie muzyki flamenco.
Nadmienię jeszcze, że ten niemy film bardziej mi się podobał, niż francuski, oscarowy Artysta.
Dla Państwa jeden z najsłynniejszych muzyków flamenco Paco de Lucia - Tico Tico.
w zasadzie zgadzam się z Tobą w kwestii tego filmu. tylko jednak chyba wolę Artystę:) ps. fajny pomysł z dorzucaniem muzyki, szkoda, że nie ma opcji dla leniuchów tj odnośnik do you tube itp:P
OdpowiedzUsuńTa wersja nie jest dla leniwych, nie będę robił kolorowego jarmarku (to już kiedyś na blogu tłumaczyłem). Dla leniwych lub zapracowanych jest właśnie wersja na Facebooku. Sorry za utrudnienia i niezmiennie miłej lektury.
OdpowiedzUsuń