sobota, 18 stycznia 2014

"Myślenie całymi zdaniami"

Poprzedni post kończyłem jakoś o delirium. Wracam więc do tematu. Z tego, co widziałem na ekranie, twórcy filmu też skoncentrowali się raczej na tym, że widzieli delirium, a nie wiedzą, co to jest. Ja wiem, autor książki, wg której powstał film - Jerzy Pilch - zapewne też wie, pobieżnie udało mu się przedstawić to w książce. Wojciechowi Smarzowskiemu udało się trochę uchwycić, jak to wygląda na zewnątrz. Aczkolwiek, sięgając do całkiem nieodległych filmów, przez moment pokazał to bardziej rzetelnie Groeningen w swojej opowieści Boso, ale na rowerze.
Zdecydowanie film Smarzowskiego jest tym razem lepszy od książkowego pierwowzoru, miejscami bardziej rzeczywisty w odbiorze, aczkolwiek cały czas zachowuje ducha prozy Pilcha.
Podejrzewam, że w założeniu miał być cegiełką, która ma zniechęcić do picia alkoholu, bo kończy się to... unurzaniem we własnych ekskrementach, tudzież społecznym wykluczeniem, wcześniej oczywiście sromotnym wstydem przed tak szacownym społecznym odbiorcą.
Wszystko to śliczne, i z taką zabawą pokazane. Tyle przykładów alkoholików, niektórych mających niesamowite zdolności, a pili dalej, niektórzy gdzieś zniknęli, wyrzuceni z domu i nagle znaleźli się w niezbyt przytulnym (teraz już są ładniejsze) miejscu, z pełnymi żołądkami, kroplówkami wspomagającymi, witaminami, minerałami, etc. I tak wielu z nich nie ma gdzie wracać. Po pewnym więc czasie wracają znów. Odpoczywają od życia. w znajomym gronie.
A że coś po drodze się spieprzyło? Co to alkoholika obchodzi.
Niestety takie przesłanie z tego filmu ciśnie mi się na myśl, bo na przykład... na sali przez cały czas słyszałem rubaszny śmiech jakiejś idiotki, a o mniejszej skali głośności, wtórujące jej trochę bardziej nieśmiałe inne rżenia (zapewne tych, którzy chcieli przykryć tym swoje słabości, chociaż niekoniecznie).
Smarzowski idąc tropem Pilcha  pokazał, jakie to BE! jest być alkoholikiem.
Tak naprawdę nie chcąc angażować się w istotę choroby, czasem jakaś migawka, jak to ktoś zaczynał. Ale to fajnie jest pić, zabawnie wielce, a że czasem coś z człowieka wycieknie? Umyje się i spokój, można wracać do ludzi. Może innych, ale każdy zrozumie. Piją wszyscy (poza tymi, którzy aktualnie nie piją, ale takich się wyklucza z normalnego społeczeństwa).
Wiele pytań zabrakło mi w tym filmie: skąd się to bierze, tak indywidualnie?, niby rodzina odrzuca, ale inni przyjmują, jak swojego - dlaczego? I najważniejsze: dlaczego alkoholik pije z dnia na dzień, nie przerywając? Bo mu tak przyjemnie? Do pewnego momentu, potem ma dość, ale... boi się przestać, bo po odstawieniu alkoholu czeka go... delirium.
Nikt, podając pierwsze piwo, czy kieliszek, nie wymawia nawet tego słowa, nikt nie ostrzega. Konsekwencje rodzinno-społeczno-prawno-jakieś tam przychodzą dopiero później.
Konkluzja po filmie nasunęła mi się taka:
Ci, którzy zobaczyli film POD MOCNYM ANIOŁEM, zamiast jakoś pomóc, spróbować zrozumieć mechanizm choroby, jeszcze bardziej będę się brzydzić alkoholikami spotkanymi po drodze w życiu.
Ale już nie samymi sobą - pośmiali się na filmie, napiją się z koleżankami, kolegami - ICH TO,  KURWA, NIE DOTYCZY!

Coś o aktorach:
I bardzo przykro, że to ta sama ekipa Smarzowskiego, są dobrzy, ale tym razem po prostu dramatyczni. Taki absurd: Więckiewicz - Jerzy, totalnie skacowany, szybkim krokiem przemierza mieszkanie, znajduje ukrytą w spłuczce flaszkę, przykłada ją do ust i duszkiem wypija. Bzdura, alkoholik, jak już tam dotrze po dłuższym czasie, upija łyk i się delektuje, bo ma, a nie wie, kiedy będzie miał znów. Najważniejsze, że ma teraz - sączy powoli, musi wystarczyć na jak najdłużej. (Inaczej nie musiałby sięgać po ukryty zapas).

Piosenka prawie dla wszystkich (pomijam rechoczących idiotów z seansu), dla tych z trzęsącymi się rękoma również: Variete - Krzyż


3 komentarze:

  1. "ICH TO KURWA NIE DOTYCZY!"
    Krzyczysz? Co Cię tak złości?
    że oni głupi, że oni nie zrozumieli, że nie chcą pomóc ... ?
    Nie wiesz tego. Każdy odbiera na swój sposób. Niejeden się śmieje, bo mu wstyd, bo jest zażenowany, boi się ... to jego mechanizm obronny, nie umie inaczej. A nawet jeśli, nawet jeśli tysiąc idiotek o rubasznym śmiechu nie zrozumie, to mam to głęboko, bo będziesz Ty, ja i wielu innych, którzy tam w kinie zobaczą swojego męża, żonę, syna, być może zobaczą samego siebie i to będzie jakiś mały początek do decyzji o zmianie.
    "Daleko mi jest od upowszechniania wartości, prędzej wrzucę gówno w wentylator, chcę po prostu prowokować" - to Smarzowski o sobie i tak rozumiem jego filmy, są jak terapia prowokatywna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację w jednym, nie powinienem użyć wykrzyknika, raczej znak zapytania (sarkastycznie, bo odpowiedź znam).
      Niestety prowokacja, w takim rozumieniu nie bardzo reżyserowi wyszła.

      Usuń
  2. Ci ludzie, do których kierujesz "ICH TO KURWA NIE DOTYCZY", jeszcze nie wiedzą, że gdzieś w bliższym lub dalszym otoczeniu problem ich dotyka. Najprawdopodobniej boją się przyznać do bolesnej prawdy. Ewentualnie nie rozumieją problemu. Film chętnie zobaczę.

    OdpowiedzUsuń