niedziela, 27 lipca 2014

"- Co ten dupek ci powiedział? - Będzie naszym wspólnikiem."

Przede wszystkim: na film Jona Favreau nie należy iść głodnym będąc. Zapachy przechodzą z ekranu na salę.
Ogólnie rzecz biorąc niewielka to uczta kinowa, dla smakoszy wprost przeciwnie, ale gdzieś między restauracją, potem barakowozem, Carl Casper (sam reżyser) upchnął rozwód i trudne relacje z synem. Tu rzecz istotna: Percy'emu nie zależy na co dwutygodniowych spotkaniach z ojcem, gdy ten zabiera go na różnego rodzaju zabawę, ale na zwykłym kontakcie, rozmowie, uczenia się nawzajem od siebie (np. obsługa Twittera dla ojca jest obca). Na szczęście, jak to w letnich filmach bywa, jego była żona Inez (Sofia Vergara) lubi go i wspomaga. Niestety ma też szefa (Dustin Hoffman), który - delikatnie mówiąc - w kwestii podawanego menu ma konserwatywne podejście - nic nie zmieniać! To moja restauracja, więc dania są moje. Trudno, by słynny bloger (Oliver Platt) zachwycał się taką wersją menu.
Carl mówi szefowi: Nie chcę rad, potrzebuję przestrzeni. Ma co prawda kilku wspierających go kumpli, którzy jednak wybierają mniejsze ryzyko. Poza jednym - i tu trochę naciągane w scenariuszu, bo facet (John Leguizamo) nie błyszczy jako kucharz (dochrapał się tytułu: szef od sosów), tyle, że zna hiszpański. Prócz dawnej rodziny Caspera wierzy w niego jedynie kochanka, za czasów Carla sprawująca rolę sommeliera (Scarlett Johanson - w filmie SZEF gra rolę drugoplanową, i nie porusza, jak w Między słowami Sofii Coppola).

Letnie danie okraszone - jeśli ktoś lubi - kubańską muzyką, bluesem i czymś, co mnie uradowało najbardziej: A Message To You, Rudy (tym razem polecam wykonanie The Superskas).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz