Po takim sobie pierwszym dniu III Balkan Film Festu i wczorajszym wyjściu z sali kinowej jeszcze przed końcem bułgarskiego Love.Net, nie spodziewałem się zobaczyć czegoś, co by mnie poruszyło w tym zestawie (jeden film był już grany w kinach, ale pominąłem). A tu taka niespodzianka, bo co prawda w koprodukcji grecko-rumuńskiej, ale film albański.
Gdyby to zrobił Tarantino, gdzieś pod koniec sala wybuchnęłaby śmiechem: jeden trup, drugi, zbieg okoliczności - trzeci, czwarty... Ale film, który wyreżyserował Robert Budina daleki jest od kina rozrywkowego. Tu tragedie są w starożytnym greckim stylu. Dwaj albańscy bracia szukający na różne sposoby lepszego życia w sąsiedniej Grecji, jeden z dobrym sercem, może trochę przerysowanym dla potrzeb przyszłej rodziny (kwestia obywatelstwa), drugi - krótko mówiąc niewiele myślący - pełen ambicji artysta-amator, który potrafi zepsuć wszystko, bo przede wszystkim chce mieć lepsze życie od razu, nie zastanawiając się nad konsekwencjami i bardzo realistycznie przedstawiona albańska mafia (skąd oni takich aktorów wzięli?). Dwa różne światy, których przez głupotę nie można było ominąć.
Nie jest to jakaś rewelacja, szczególnie naciągana scena z rzuceniem się dziewczyny z 3 piętra i podniesieniem jej przez Viniego, który nie zważa na to, czy nie ma ona aby złamanego kręgosłupa. Pomijając to, film AGONIA mnie przekonuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz