sobota, 29 czerwca 2013

"Fajne te czarne ubrania, jak z Matrixa."

mówi 10-letnia Wadjda, idąc z matką na zakupy. W Arabii Saudyjskiej. Gdzie kobiety są traktowane drugorzędnie, powinny rodzić synów, chodzić w czarnych burkach zasłaniających całą postać, nie mogą prowadzić aut, rowerami też nie powinny jeździć (Bo nie będziesz miała dzieci - mówi matka), a na nogach muszą mieć czarne buty. trampki nie pasują, są dekadenckie (chyba, że się je pokoloruje flamastrem, wtedy mniej, jedynie mniej, rzucają się w oczy). W miejscu, gdzie dorośli zajęci są pracą i przede wszystkim podtrzymywaniem tradycji, dzieci mają dużo czasu, oglądają telewizję i próbują się buntować. Te mniejsze, szczególnie dziewczynki, póki rodzina nie zadecyduje o ich zamęściu. Nie wolno im więc przyjaźnić się z chłopcami. Ci chłopcy przeważnie i tak nie garną się do kontaktów z dziewczynami, dopóki nie poczują hormonów.
Reżyserka Haifaa Al-Mansour pokazała nam świat, którego nie znamy. Co prawda wiemy trochę o Arabii Saudyjskiej, ale tu wychodzimy na zwykłą ulicę, gdzie obok budujących się wspaniałych domów i pałaców leżą zwały niesprzątanego gruzu, śmieci rozrzuca pustynny wiatr, a z luksusowymi samochodami sąsiadują odrapane, skorodowane rupiecie. Wreszcie, wraz z DZIEWCZYNKĄ W TRAMPKACH wchodzimy za wysokie płoty, do zwykłych domów. Bogatszych mieszkańców i emigrantów z Indii, Pakistanu, biedniejszych krajów arabskich, pracujących na nich.
To smutna, ale też ciepła opowieść o dążeniu (często pomysłowością) do zrealizowania marzeń.
W tak absurdalnie tradycyjnym społeczeństwie (Zamknij Koran, bo diabeł napluje) nie ma jednak miejsca na ich zrealizowanie, chyba, że pomoże ktoś, kto wyzbył się złudzeń i już niewiele ma do stracenia. Matki przeważnie kochają swoje dzieci, bez względu na ich płeć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz