poniedziałek, 16 września 2013

"Dobrze jest być przejętym."

Zanim wziąłem się do pisania, przejrzałem kilka miejsc w sieci, gdzie mogły być wypowiedzi o filmie Travisa Fine'a. Większość z nich tylko podkreśliła moje przypuszczenia, że albo wypowiadali się ci, którzy o filmie LADA DZIEŃ jedynie słyszeli, lub gdzieś czytali (najczęściej bazowali na wypowiedziach innych, by wyrazić swoje niezadowolenie, przecież raźniej jest w grupie, wszyscyśmy odważni), albo nie bardzo wiedzieli, jak się odnieść do filmu. Jak są geje, to przecież wiadomo, że w tym kraju trzeba ich kopać, jak jest aktor z zespołem Downa, to musi być wykorzystany przez tych gejów i im podobnych. Dobrze,że nie było tam polskiego akcentu, wtedy by się otworzyła puszka pandory...
A ja widziałem historię porzuconego przez matkę narkomankę, która i tak nie za bardzo się interesowała dzieckiem (karmiąc pączkami), niepełnosprawnego umysłowo nastolatka i zupełnie przypadkiem kolesia, który był gejem, a jednak zainteresował się tym chłopakiem, absolutnie nie mając na myśli wyrządzenia mu krzywdy, czy zabawienia się jego kosztem. Zwykły ludzki odruch człowieka, który doskonale wie, co znaczy być odrzuconym, niechcianym. Na swoje "nieszczęście" spotkał drugiego geja, tym razem trochę lepiej niż potoczni ludzie znającego prawo (nie mylić ze sprawiedliwością).
Mam z niego zrezygnować dlatego, że nie będzie to łatwe?
Historia, która obecnie zrobiłaby zamieszanie w jakimkolwiek kraju na wschód od Odry była tak samo traktowana w Stanach w latach 70-tych. Nie udało się stworzyć Marcowi domu, gdyż nie było przyzwolenia społeczeństwa, ale nie udało się też stworzyć reżyserowi filmu obrazu, który utkwiłby na dłużej w pamięci widzów - wszystko takie dosłowne i podane na tacy, do tego jeszcze "wyciskająca łzy" końcówka z rozesłaniem listu (wg mnie zakrawała wręcz na parodię tej opowieści).
Za to udało się temuż reżyserowi stworzyć ładny klimat, jeśli chodzi o aktorstwo, zwłaszcza Rudy'ego - Alan Cumming, Marco - Isaac Leyva, czy sędziny Mayerson - Frances Fisher.
Poza tym jak dla mnie, to za dużo piosenek na jeden temat.

Miała być prowokacja, ale będzie coś bardziej pasującego: I Want to know what love is zespołu Foreigner.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz