PRZYCHODZĘ DO WAS
(me jawjom ki tume)
Nie przyszłam do was, byście jeść mi dali.
Przychodzę, byście chcieli mi uwierzyć.
Nie przyszłam do was po wasze pieniążki.
Przychodzę, byście rozdali je wszystkim.
Przychodzę do was z podartych namiotów,
wiatr je poszarpał i zabrała woda.
Proszę was wszystkich, proszę starych ludzi
i małe dzieci, i piękne dziewczyny,
zbudujcie domy srebrne jak namioty,
co w lesie stoją pobielane mrozem!
Nie przyszłam do was po wasze pieniążki.
Przychodzę, byście wszystkich przyjąć chcieli,
żebyście czarnej nocy nie czynili,
w biały dzień.
To jeden z wierszy Bronisławy Wajs w języku cygańskim noszącej imię PAPUSZA (Lalka) w przekładzie Jerzego Ficowskiego. Podziękowania dla artykułu w Panoramie Kultur
I na tym wierszu właściwie mógłbym poprzestać z opinią na temat filmu Joanny Kos-Krauze i Krzysztofa Krauze. Ale to byłby jedynie hołd złożony cygańskiej poetce, która jako kobieta miała odwagę chcieć więcej i inaczej niż inne kobiety z jej taboru , z narodu romskiego ( w tej roli oszczędnie w grze, ale bardzo przekonywująca w swej roli Jowita Budnik). Miała odwagę nauczyć się czytać i pisać, miała odwagę opowiadać o swoim narodzie, chociaż okrzyknięto ją jego zdrajczynią
Natomiast sam film jest dla mnie najkrócej mówiąc poetycki, zaczarował mnie. Może nie tyle samą - raczej tragiczną - opowieścią o losach cygańskiej poetki, ile sposobem jej ukazania. Przede wszystkim nie kolorowy, jak cygańskie stroje i otaczająca tabory przyroda. Jak powiedział gość 18 Forum Kina Europejskiego Cinergia (które to forum film otwierał) - Krzysztof Krauze: film jest czarno-biały dlatego, by móc sobie, jak w poezji, wyobrazić te wszystkie kolory. Fantastyczne zdjęcia, cygańscy "aktorzy" naturszczycy (mnie szczególnie urzekła grająca Papuszę w młodości Paloma Mirga), kilku autentycznych aktorów, jak dużo starszy mąż Papuszy - Dionizy Wajs - rewelacyjny Zbigniew Waleryś, czy podążający dwa lata z taborem, późniejszy tłumacz Papuszy, poeta Jerzy Ficowski - Antoni Pawlicki. A poeta Tuwim też się pojawił w osobie Andrzeja Waldena.
O muzyce Jana Kantego Pawluśkiewicza też należy wspomnieć, bo ona tworzy dodatkowy klimat i doskonale spaja wymieszane chronologicznie sceny. Sam Pawluśkiewicz miał zresztą okazję spotkać się z Papuszą, gdy jeszcze żyła.
Piękne i smutne zarazem to cygańskie życie (chociaż kiedyś Cyganie nawet przed królową Marysieńką występowali), ciągle odtrącani, żyjący we własnej szczelnej społeczności w środowisku pełnym stereotypów.
Wszystkim czekającym na premierę PAPUSZY polecam: Elżbieta Towarnicka i Kayah - Kicy Bidy i Bokha
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz