poniedziałek, 25 sierpnia 2014

"Nie jedzą, bo nie znają."

Kolejny szpital zaliczony. Zanim jednak tam poszedłem zdążyłem obejrzeć kolejne filmy.

PODRÓŻ NA STO STÓP wybrałem się bardziej ze względu na Helen Mirren niż na fabułę. I tu się nie zawiodłem. Cały zaś film - rywalizacja francuskiej restauracji szczycącej się gwiazdką Michelin z mieszczącym się po drugiej stronie ulicy (tytułowe sto stóp odległości) rodzinnym hinduski interesem kulinarnym - jest typowo letnią opowieścią o jedzeniu, miłości, początkowej wrogości wobec obcych, rywalizacji, tolerancji i wzajemnym szacunku. To również odmienne spojrzenia na jedzenie, a właściwie na smaki: Przyprawy się sypie łyżką, a nie dozuje szczyptami. Co w konsekwencji prowadzi do starej prawdy, by gotować tak, aby każdy kęs przypominał dom. Czasem warto też złamać kulinarne zasady, chociażby smaki niezmienne od kilkuset lat.
Film Lasse Hallstom może nie był dla mnie tak smaczny, jak Szef, ale przyjemnie się to ogląda (zwłaszcza wymienioną Mirren i jej rywala, ojca hinduskiej rodziny, świetnie dopełniającego Madame Mallory, Oma Puri.
Do tego urocze krajobrazy zakątka Francji.

1 komentarz:

  1. Ciekawe porównania, również uwielbiam Francję, mam nadzieję że kiedyś tam zamieszkam.

    OdpowiedzUsuń