wtorek, 1 sierpnia 2017

Czasem, dla niektórych, tak niedaleko od domu.

Nie chcę moralizować, ale dramat DUNKIERKI w reżyserii Christophera Nolana, wywarł na mnie ogromne wrażenie. Nic sentymentalnego, niepotrzebnego, tylko te około 400000 żołnierzy francuskich, angielskich, kanadyjskich, belgijskich, w gruncie rzeczy bezbronnych wobec przeważającej siły hitlerowskich Niemiec. Na co zdadzą się karabiny wobec bombowców, myśliwców, wreszcie torped z U-botów? Plaża w Dunkierce była raczej równa, bez żadnych umocnień, czy ufortyfikowań solidniejszych. A bezbronne statki szpitalne, czy nawet uzbrojone angielskie niszczyciele pozostawione na żer perykopom niemieckich okrętów podwodnych?
W filmie Nolana spodobało mi się, mimo oszczędnej fabuły, że jedna z sekwencji filmu pokazana jest kilkakrotnie, a każdy raz z innego punktu widzenia, zawsze ktoś inny jest obserwatorem dramatu na plaży, na morzu i w powietrzu.
W konsekwencji pomocy prywatnych jednostek pływających udało się ewakuować z zajętej już Francji ponad 3300 żołnierzy i marynarzy sił sprzymierzonych przeciwko Niemcom. Dramat całej reszty pozostanie w pamięci nie tylko ich bliskich.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz