piątek, 17 maja 2013

Bez zobowiązań. Emocjonalnych?

Zasada pisania większości recenzji z filmu jest taka: ktoś spóźnia się na film, potem wychodzi jeszcze przed napisami, bo musi zdążyć na następny seans (płacą temu komuś od ilości), albo czeka już koktajl po premierze. Potem pełen dobrych wrażeń zasiada do pracy, tzn. recenzowania. Ktoś inny czyta recenzję, coś tam zmieni, zostawiając "najważniejsze" i też wysyła w świat. ....!

W tym przypadku nie jest inaczej, czytam: Zaczyna się od niewinnego spotkania w hotelowej restauracji... I nikt nie zauważył, że to spotkanie ma już inny numer pokoju niż w pierwszej scenie, gdy Ona (Marin Ireland) ma się podciągnąć wyżej? Może zanim do tego doszło, spotkali się w samolocie, a potem trafili do tego samego hotelu? Ale to za trudne, bo to było na samym początku filmu!
A sam film - 28 POKOI HOTELOWYCH, reżyseria Matt Ross - dobrze, że powstał. Ten romans to tylko jeden z przykładów, jak rozluźniają się więzy między ludźmi, jak gonimy za ułudą, zachłystujemy się namiastką bliskości, wspomagamy narzędziem pod tytułem: seks. Kiedy ów seks pojawia się po raz drugi, przestaje być bez zobowiązań. Szukamy wrażeń, bliskości, adrenaliny, ale nie potrafimy drugiej osobie dać siebie w całości. Ponieważ i boimy się zburzyć swój świat i ten sam świat permanentnie okłamujemy. Pozostaje uczucie, które gdzieś się tli, tylko nie bardzo wiemy, w którą stronę powieje wiatr. Czy można szczerze na tym samym poziomie (takie określenie z psychologii) mówić jednej i innej osobie Kocham Cię? W taką prawdę nie wierzę. Jemu (Chris Messina) brakuje np. świeżego powietrza, jej córki, ale budują związek, obiecują... Tak kilkanaście miesięcy, lat. Są emocje, wachlarz uczuć, ale i tak nie wierzą. Łączą ich jedynie przeciwieństwa, a to nijak ma się do codziennego życia poza ścianami hotelowych sypialni.

Jakoś bardzo mi do tej opowieści pasuje The Heart Is A Cannibal z płyty Cinema zespołu THE CAT EMPIRE. A nawet cała płyta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz