sobota, 18 maja 2013

"To nie kwiat, to orchidea"

To określenie, jak również: taki wegetariański kebab,  pojawiają się na filmie POCAŁUJ MNIE. A idąc za tytułem spodziewać się można np. romantycznej komedii, zwłaszcza, gdy pierwsza scena nie pozostawia złudzeń. Można też spodziewać się błagania o miłość. To uczucie rzeczywiście w tym obrazie jest tematem przewodnim. Jest w nim również poruszona kwestia tolerancji, rodzicielskiej akceptacji, również rodzicielskiego negowania ważnych dla dziecka uczuć i relacji. Chociaż to dziecko ma około trzydziestki i właśnie nie może pogodzić się z tym, że w miłości zwycięża natura, nawet ta odrzucona dawno temu, albo tylko "zamieciona pod dywan". Bo mimo tego, że Mia - Ruth Vega Fernandez - stwarza wrażenie chłodnej i twardo stąpającej po ziemi kobiety, która wie, że chce wyjść za długoletniego przyjaciela, to jednak urok swojej rówieśniczki, mającej stać się siostrą przyrodnią, wyzwala nie tylko niechciane uczucie, ale przede wszystkim instynkt. Wszystkie aspekty miłości i trudnych związków - chociażby zdrady w związku homoseksualnym, pokazanej przez Fridę - Liv Mjönes, trudnych relacji między córką a ojcem, kolejnego związku tego sześćdziesięciolatka, mimo wieku nie do końca dojrzałego, konserwatywnie rozumiejącego małżeństwo przyjaciela Mii, zazdrości, odrzucenia - przeplatają się ze sobą, wspaniale ilustrowane muzyką Marca Collina.
Reżyserka - Alexandra-Therese Keining - dała się jednak złapać na haczyk schematu, że faceci nic nie rozumieją, a według nich kobieta jest potrzebna przede wszystkim do urodzenie dziecka. Tak przedstawiła przecież Tima, przyjaciela Mii. I takie podejście mi się nie podoba. Z drugiej jednak strony, gdyby ten facet nie okazał się dupkiem, nie byłoby melodramatu.
Takie melodramaty chętnie będę oglądał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz