wtorek, 28 maja 2013

Brunch? Nie, dziekuję. Idę na wczesny obiad z przyjaciółmi / bliskimi.

Rozumiem, że we współczesnym świecie język angielski zagościł na dobre w mowie potocznej wielu narodów, zdarza mi się samemu wtrącać angielskie zwroty - prawdopodobnie z lenistwa, bo niektóre są krótsze od polskich odpowiedników, ale żeby tych zwrotów było coraz więcej, tego nie mogę zrozumieć Nigdy nie lubiłem określenia lunch, nie polubię też brunch . Polski obiad jest jak najbardziej na miejscu w tym kraju.
Ale to tylko coś, co mi najbardziej niepokojąco utkwiło w tłumaczeniu listy dialogowej do filmu JAKA PIĘKNA KATASTROFA w reżyserii Todda Bergera.
Biorę pod uwagę, że to komedia. Jednak... takie to sobie przedstawienie. Jeśli ktoś nie ma co robić z wolnym czasem, może się zaśmiać kilka razy.
Sama zaś historyjka jest banalnie prosta: spotyka się grupa przyjaciół, plus kandydat na takowego dla pozostałych, i ewentualnie przyszły facet jednej z bohaterek - Tracy.
Przy stole pojawiają się stałe fragmenty, czyli drobne docinki, wymiany zdań, zabraknie zasięgu, przestanie działać internet, płynąć prąd, a najlepsi dotąd przyjaciele odkrywają nawzajem swoje niewypowiedziane wcześniej tajemnice, ludzkie odruchy nabierają innego sensu.

To żeby było jeszcze weselej proponuję Nad ranem śmierć się śmieje zespołu Klaus Mitffoch.

2 komentarze:

  1. A ja myślałam, że to o "Melancholii" Triera :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam za autora, ale osobiście wstawiłem dwa razy tytuł podczas pisania, we wpisie i w etykiecie pod spodem. Pozdrawiam, chociaż nie wiem kogo.

    OdpowiedzUsuń