Na chwilę wrócę do poprzedniego wpisu. Jakoś wcześniej nie zauważyłem tego, ale na pomarańczowym plakacie do filmu Dla Ellen widnieje m.in. takie zdanie: Jeden z najlepszych filmów o relacjach rodzinnych ostatnich lat. Kenneth Turan to podpisał, z L.A. Times. W porządku, chociaż ja zbyt dużo relacji rodzinnych na wspomnianym filmie raczej nie zauważyłem.
Są natomiast - i to dosyć rozbudowane - w osadzonej w bretońskich krajobrazach historii drobnego złodziejaszka i kłusownika Martina, jego dziewczyny - pracownicy niewielkiej przetwórni rybnej i zapalonej pływaczki Gwenn, jego siostry Corrine - pielęgniarki, ojca - alkoholika i męża siostry - drobnego przedsiębiorcy budowlanego, też alkoholika. Kiedy rodzinne sprawy się komplikują, gdy zarówno siostra, jak i Gwenn spodziewają się dzieci, a dodatkowo komplikuje sprawę nieprzemyślana kolejna kradzież, trzeba tę rodzinę wspomóc. I dojrzeć do bycia odpowiedzialnym. KRAUL Herve Lasgouttes ukazuje, jak ważna jest miłość, zwłaszcza ta spajająca rodzinę.
Zachodzę w głowę, dlaczego film jest przedstawiony również jako komedia? Czy teraz każdy obraz, na którym padną dwa żartobliwe zdania będzie się określać komedią? Chociaż w dobie "bardzo śmiesznych" kabaretów wszystko chyba jest możliwe. A może kogoś rozśmieszyła scena, gdy Martin ma wejść do przyczepy? Dla mnie to alegoria rozpoczynającego się nowego życia, od początku.
Mniej o życiu, ale o bankowych ustawieniach i przekrętach, aby zwykły człowiek nie wiedział, nawet gdy go zwalniają z pracy, jak bardzo są potrzebne jego pieniądze, by banki funkcjonowały, mogły spłacać swoje długi, wypłacać niebagatelne premie zarządowi itd. jest francuski również obraz Costa-Gavrasa ŻĄDZA BANKIERA. Który, jako prezes mówi na zebraniu akcjonariuszy: Jestem współczesnym Robin Hoodem. Co nie podoba się zebranym. Dopiero gdy kończy: Jestem po to, by zabierać biednym i rozdawać bogatym, spotykają go owacje na stojąco. Taka gra.
Strasznie przykra ta gra, gdy prości ludzie nic nie mogą zrobić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz