piątek, 21 czerwca 2013

"Czasami jest inaczej, niż mogłoby się wydawać."

Tak prywatnie mówi ze smutkiem major. Kto jak kto, ale Niemiecki milicjant (lata 50-te, a on zdrowy, w średnim wieku; ciekawe, co robił w czasie wojny?) pomoże bratniemu narodowi w pozbyciu się niepotrzebnych Żydów z kraju, wszak wspierają imperialistyczną Amerykę i palestyńskich ekstremistów (rzecz dzieje się w okresie kształtowania się państwa Izrael). Tyle, że  ten funkcjonariusz - Sebastian Koch nie przybył z NRD, on już wiele lat nie oglądał ziemi, na której się wychował, poza zdjęciem nie widział nawet własnej córki. Dowiadujemy się jedynie, że oglądał za to bezkresne, pokryte grubą warstwą śniegu lasy Syberii. Ale prawdopodobnie gdzieś za zachodnią granicą socjalistycznych Niemiec ktoś wpadł, ktoś, kogo Moskwa nie mogła stracić. Musiało dojść do wymiany. Ale i na to trzeba zasłużyć.
To tylko jeden z wątków dobrze napisanego, jeszcze lepiej sfilmowanego przez Adama Sikorę, zagranego - zwłaszcza duet KochIvan Trojan, i zrealizowanego kryminału z najciemniejszych lat czechosłowackiego (było kiedyś takie państwo) komunizmu W CIENIU Moskwy, w reżyserii Davida Ondříčka.
A tu w tajemniczych okolicznościach giną ludzie, inni, mający niezaprzeczalne alibi są aresztowani, ktoś utrudnia śledztwo. I w ogóle nie ma śledztwa, bo sprawę przejmują inne instancje - coś trzeba zrobić, uspokoić naród, który nie wierzy w reformy, żeby zatuszować nagły brak pieniędzy. I spadek popularności władzy.
Jest też ktoś, kto rzucając na szalę własną rodzinę, naiwnie wierzy, że potwora można pokonać, ale na tyle też wierzy trzeźwo, że opowiada synkowi, że tej bestii nie pokona się w jednym pokoleniu.

Naród, jako zbiorowość już nie wierzy: O pokój się nie modlimy, o pokój walczymy głosi jeden ze sloganów na ścianie.

Jest też bardzo wymowna scena, gdy milicyjny fotograf - dokumentując ślady dokonanego ograbienia sejfu - trafia obiektywem w zdjęcie Stalina, obok innych.
- Znalazłeś? - pyta ironicznie inny funkcjonariusz.
Na koniec pytanie: Co warty jest martwy ojciec, ale wierzący w sprawiedliwość?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz