niedziela, 16 czerwca 2013

Światy równoległe... po przeciwnych stronach blokowego korytarza.

Przede wszystkim nie podobał mi półmrok i zamglenie w większości scen kręconych w pomieszczeniach. I... to chyba wszystko, co mi się nie podobało.  A byłem sceptycznie nastawiony idąc na film Bodo Koxa, zwłaszcza po przeczytaniu wywiadu z nim i jego samozachwycie. Zacznę radosne chwalenie od końca, czyli utworu Day Dream (The Girl From The Wardrobe Soundtrack) i reszty współgrającej z obrazami muzyki Joanny Halszki Sokołowskiej i Filipa Zawady. Potem są w odpowiednich proporcjach wplecione w obraz efekty specjalne: zdeformowane twarze, mundur, w którym przez ułamek sekundy  pręży się Eryk Lubos, inny "mundur" - również z nim i te najważniejsze (do obejrzenia!) stworzone przez ORKĘ. Do aktorów dodać należy Magdalenę Różańską, Piotra Głowackiego, świetną Teresę Sawicką  i chyba w najlepszej swojej roli Wojciecha Mecwaldowskiego. Chociaż w jego przypadku raczej unikam filmów, w których miał nieszczęście zagrać.
Co czują, jacy są ludzie mieszkający w mrówkowcach wielkich miast? Jak radzą sobie z szarym ogromem otaczającego ich mikrokosmosu? I co się dzieje poza jego granicami? - Zdaje się zadawać te pytania reżyser. A ci ludzie często mają bogate życie wewnętrzne i rezygnują ze zwykłego przeżywania codzienności, pełni wiary w drugiego człowieka. To, że trzeba wierzyć, mimochodem przekonuje Jacek, opiekun autystycznego brata: Pan mi tu robi hokus-pokus i optymistyczną wersję na życzenie dla mnie. Już!
Nie wszędzie jest jednak tak miło. Chciałem się przyczepić do kilku dialogów , wydawały mi się nad wyraz sztuczne i lekko mówiąc naciągane, nie obracam się wśród ludzi, którzy używają tak "bezpośredniego", wulgarnego języka, ale okazuje się, że takie środowiska (dodam Wykształcone, wręcz Elity) funkcjonują. Tak się składa, że czytam aktualnie książkę POKOLENIE IKEA niejakiego Piotra C. pracownika jednej z warszawskich korporacji. Trudno się czyta tę książkę, tak bardzo razi język, mentalność bohaterów, ich środowisko i to, że często ci ludzie o nas mogą decydować. Jaka ulga, że nie muszę do tego środowiska, pokolenia należeć. 
Chciałoby się za jedną z postaci DZIEWCZYNY Z SZAFY zapytać tych ludzi: Czy może być jakaś inna legalna waluta? Mając na myśli legalny język polski, a nie tylko slang, czy raczej bełkot.


Wracając do filmu (jak na polskie warunki) - prawie magiczny!

2 komentarze:

  1. a ja po obejrzeniu tego filmu miałam ścisk gardła,wręcz uwiązł mi szloch,chociaż nie jestem osobą egzaltowaną,mimo niedoskonałości do dyskusji-magia kina?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypuszczam, że w tym przypadku, to nie tylko magia kina - magia sama z siebie nie działa, musi być ktoś, kto jej użyje - ale ogromna praca reżysera już od samego pomysłu. "Imagine" Jakimowskiego też ma to coś i zapewne będzie miało "Chce się żyć" Pieprzycy - obym się nie milił, ale tak czuję. Celowo nie wymieniam zagranicznych twórców.

      Usuń