sobota, 31 sierpnia 2013

"Nie chodzi o ludzi, liczy się produkt."

I to by było na tyle, jeśli chodzi o geniusza Steve'a Jobs'a - w roli głównej  Ashton Kutcher - dobrze dobrany, bo i rola niespecjalnie skomplikowana, kilka spojrzeń, które uwodzą dziewczynki (i panie w średnim wieku); a, jest coś skomplikowanego - pochylony chód.
"Geniusz", który umiał manipulować, czy raczej wykorzystywać ludzi, na których, jak się okazuje, mało się znał, więc co bardziej od niego myślący podbierali jego potencjał, zostawiając go na lodzie.
"Geniusz", który na wspaniałą myśl wpadł po zażyciu paru kwasów, a całą robotę fizyczną odwalali tacy ludzie jak Wozniak (bardzo dobry w tej roli Josh Gad), czy Holt - Ron Eldard.
Film, który wyreżyserował Joshua Michael Stern, jest taką sobie gloryfikacją (z ukazaniem pojedynczych wad bohatera, o którym ten dialog: Co się z tobą stało? - Dojrzałem Waz. - Nie, to nieprawda.). Może nie specjalnie nudzi, ale też nie wciąga, czy zachwyca.
Predyspozycje Jobs'a doprowadziły firmę Apple do takiego stanu w jakim się znajduje, dlatego, że umiał tym pokierować, niestety wieloma kosztami, powiem: ludzkimi.
To nic osobistego.
Swoją drogą, ten film byłby bardziej wiarygodny, gdyby nazywał się nie JOBS, tylko Apple Production.

Podobała mi się ścieżka dźwiękowa z piosenkami Dylana, ale dziś proponuję coś, co moim zdaniem bardziej pasuje do całości: Dead Kennedys - California Über Alles.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz