sobota, 28 września 2013

Indywidualiści chorujący na akceptację.

Reżyser Ralf Huettner zebrał przede wszystkim trójkę niebanalnych aktorów, zwłaszcza wyróżniającą się ekspresją Karoline Herfurth jako anorektyczkę Marie (skupiającą ból z nienawiści do siebie), dodał Johannesa Allmayera  - Alexandra cierpiącego na nerwicę natręctw, oraz chorującego na zespół Tourette'a tytułowego Vincenta - Floriana Davida Fitza. Na tym ostatnim skupia się główny wątek za sprawą jego ojca (Heino Ferch) lokalnego polityka, który umieszcza chłopaka w ośrodku prowadzonym przez dr Rose (Katharina Müller-Elmau), dość nietypową jak na terapeutkę, pewnie dlatego, że nie bardzo umiejącą poradzić sobie ze swoimi emocjami. Jakim jest ojciec Vincenta zdaje się mówić ironiczne zdanie dr Rose:
Pańskie poświęcenie dla ludzi robi wrażenie.
Film VINCENT CHCE NAD MORZE skupia się bardziej na zwykłych młodych ludziach, szukających u swoich najbliższych, albo tych z którymi ich zetnie los, akceptacji, niż na samych indywidualnych chorobach, często na wyrost eksponowanych przez innych, jak w przypadku  Alexandra.
Wielu z nas ma w mózgu bałagan, z tym że niektórzy nie dają sobie sami rady uporządkować go. A ten obraz pokazuje, że przy odrobinie przyjaźni jest to możliwe.
Niektórym może spodobać się muzyka z filmu (nie mam na myśli Bacha), ja jestem jednak bardziej dzieckiem Jarocina, niż Open'era. Mimo to polecam.

Dla odmiany, jak najbardziej z duchem filmu Variété - Klaszcząc w dłonie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz