niedziela, 20 października 2013

Las żyje nawet już po wojnie.

Nie czytałem Mieczysława Moczara (Mykoły Demko) Barw walki, jakoś mnie do tego nigdy nie ciągnęło, ale dzięki temu uniknąłem też déjà vu, że gdzieś już zetknąłem się z opisem jednej z partyzanckich bitew. Tym razem serce, a rozum mu wtóruje, podpowiada mi, że wersją najbliższą prawdy jest ta, pokrótce przedstawiona w książce Elżbiety Cherezińskiej. Miałem też to szczęście, że nie otrzymałem egzemplarza książki z wydawnictwa, przez co moje wrażenia z przeczytanej powieści, nie są podyktowane czołobitnością (wydałem na egzemplarz swoje, prywatnie zarobione pieniądze, przy skromnej pomocy kumpla przy jej zakupie).
Na jakąś dłuższą informację o historii Brygady Świętokrzyskiej Narodowych Sił Zbrojnych czekałem długo, szperając tu i tam, by wyrwać strzępy diametralnie różnych opowieści o tym oddziale. Oczywiście nie zagłębiałem się zbytnio, czekając, aż ktoś wreszcie zbierze, przeanalizuje i złoży historyczną układankę w całość. Elżbieta Cherezińska, jak sama podkreśla, napisała powieść historyczną, nie jest więc to dokument, gdyż obok prawdziwych losów kilku bohaterów LEGIONU rozwija się również literacka fikcja.
Owi bohaterowie, związani z Brygadą w książce są przedstawieni niemal, jak święci czyniący zło w dobrej sprawie, aczkolwiek prawdą jest również, że dół, czyli oddziały partyzanckie w lasach niechętnie wchodziły w polityczne niuanse (oczywiście pomijam oddziały komunistyczne). Co się tyczy antysemityzmu Brygady, tak często zarzucanemu jej, też optuję za wersją z tej książki. Taki przykład dla niewtajemniczonych: sądzę, że przed wyzwoleniem kobiecego obozu koncentracyjnego w Holýšov na terenie ówczesnego protektoratu Czech, dotarły do nich wieści od Czechów, którzy zresztą chcieli opóźnić jego wyzwolenie, jakich narodowości są tam więźniarki, Żydówek nie pomijając. Mogli więc posłuchać Czechów.
Nie gloryfikuję żołnierzy Brygady Świętokrzyskiej, ani innych oddziałów NSZ, daleko mi też do ideologii ONR, ale powieść Cherezińskiej, wraz z koniecznym do przeczytania posłowiem, pozwala odkryć kolejną kartę historii II Wojny Światowej.
Czyta się ją łatwo (mimo 800 stron), a akcja jest dosyć wartka i wciągająca. Boję się jednak nazwać ją pasjonującą, bo autorka w wielu miejscach "zapędziła się", być może dlatego, żeby była bardziej przystępna dla młodzieży, bowiem uważny czytelnik wyłapie np. odniesienia do polskiej popkultury:
- Miau...
(...)
- Nie chce mi się z tobą gadać.
Albo komuś potrzebne jest konspiracyjne wcielenie w Rumuna i pojawia się propozycja nazwiska: Ceausescu. Nie było innych rumuńskich nazwisk?
Zresztą jest pisana chyba trochę za szybko, albo niedokładnie skorygowana, bo kilka błędów redakcyjnych też się w niej znajdzie, a przecież nie jest to debiutancka powieść Cherezińskiej.
Mimo tego, wszystkim interesującym się historią Polski (zwłaszcza okresu II wojny) gorąco polecam przeczytanie powieści historycznej LEGION. Poleciłbym to wszystkim Polakom, ale za wszystkich nie ręczę.

Do takiej historii najlepszy będzie De Press - Myśmy Rebelianci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz