To chyba najważniejsze zdanie z najnowszej komedii (tak, komedii) Juliusza Machulskiego. Od siebie dodam, już po przeczytaniu kilku wypowiedzi o filmie, że ci sami ludzie popsuli nam poczucie humoru i dystans do samych siebie. Bo co innego jest wyszydzanie własnej historii, a co innego pastiż pewnych sytuacji, osób itd. Moim zdaniem reżyser ani na krok nie posunął się za daleko i komedia, która - dodam - trzyma w napięciu, jest naprawdę zabawna na poziomie, na jakim być powinna. Może trochę gorzej z aktorami, ale na przykład takiemu Więckiewiczowi łatwiej wychodzi parodiowanie Hitlera/Lepkego niż Wałęsy, cały Nergal też jakoś jest znośny w tej konwencji, chociaż akurat on rozgląda się bardziej za kamerą, czy go dobrze uchwyciła w mundurze SS (zapewne było to jego marzeniem). Magdalena Grąziowska jako Melania jest świetna, zwłaszcza w początkowej scenie z podrywem, gorzej wychodzi jej partner Przemek?Anton - Bartosz Porczyk, chociaż po zastanowieniu się, taki miał być. Drugoplanową co prawda, ale perłą bez wątpienia jest stryj Przemka - Jan Englert, a z obserwacji wiem, że aktorzy tego pokroju unikają złych scenariuszy.
Ja film AMBASSADA zrozumiałem, nawet Sen o Warszawie, wszak poleciała oryginalna wersja pod koniec (a może ktoś zbulwersowany wybiegł już z sali, albo, co bardziej prawdopodobne widział tylko zapowiedź filmu?).
Mnie film rozbawił i skłonił do refleksji - patrz tytuł wpisu.
Specjalnie wybrałem taką wersję: Sen o Warszawie (Mam tak samo jak ty) Kasi Kowalskiej.
Kiedyś wytwórnia chciała wymusić na niej występowanie po innym nazwiskiem, nie zgodziła się. To też jest patriotyzm.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz