Wczorajszy przedpremierowy pokaz zdobywcy Złotej Palmy w Cannes, czyli filmu ŻYCIE ADELI - ROZDZIAŁ 1 I 2, jakoś przeżyłem - czas trwania 3 godziny bez jednej minuty. Wiem, że nie jest to zbyt dużo na jednym seansie (oglądając Władcę Pierścieni spędziłem na sali ponad 12 godzin - z naprawdę minimalnymi 2 przerwami - i nie żałuję), ale... albo do końca nie zrozumiałem intencji reżysera, albo facet przekombinował, bo tę opowieść - przyznam, że piękną - można było skrócić i nie straciłoby to na wartości. A aktorki nie opowiadałyby po filmie, że na planie czuły się jak prostytutki udając orgazm przez sześć godzin - grająca niebieskowłosą Emmę Léa Seydoux. Młodsza, tytułowa Adela, grana przez Adèle Exarchopoulos musiała czuć się jeszcze gorzej, z racji mniejszego doświadczenia. Dodatkowo pewnie się komuś narażę, uważając, że reżyserzy arabskiego pochodzenia (mam na myśli mężczyzn) nie powinni brać się za opowiadanie tak intymnych, kobiecych historii, z racji specyficznego wychowania i traktowania kobiety raczej przedmiotowo, nawet jeśli zachwycają się pięknem kobiecego ciała.
W trakcie filmu Abdellatifa Kechiche'a pada taka kwestia: Kobieca sztuka nie przedstawia kobiecej przyjemności, ale w tym wypadku nie uważam, by reżyser to dostrzegł i sam pokazał. Według mnie, to bardzo szowinistyczne spojrzenie na seksualność dwóch kobiet. Nie wiem, co powiedzą na ten temat homoseksualistki, do mnie - mężczyzny heteroseksualnego - to było na wyrost. Jak wspomniałem pomysł i sama historia piękna i w dużej mierze ładnie przedstawiona. Ale czy te sceny odważnego kobiecego seksu były autentyczne, jak przeżywają je kobiety? Wątpliwe.
Pomijam osoby, które z zupełnym niezrozumieniem wyszły po drugiej takiej scenie z seansu, ale to już kwestia obyczajowości, dla niektórych akceptacja inności to zbyt trudne.
Erotyczne sceny zdecydowanie były za długie i zahaczały o pornografię, nie piękno, jak to przedstawia reżyser.
Adela dojrzewa, dostrzega zmiany w swoim organizmie, rodzi się u niej świadomość własnej atrakcyjności i... pojawia się problem dokonywania wyborów, również tych określających własną tożsamość seksualną. Nadal nie do końca zaakceptowaną:
Spałam z nim 2, 3 razy bo czułam się samotna.
Może to nie kwestia seksualności, a potrzeby akceptacji, zwłaszcza, gdy ktoś narzuca swoją apodyktyczność, jak wcześniej rodzina Adeli - do bólu pragmatyczna, a potem starsza, doświadczona, zapatrzona w spełnianie swoich zachcianek Emma.
Podobało mi się zakończenie filmu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz