Pamiętam, jak dawno, dawno temu pewien hipis o ksywie Człowiek (ś.p. - zmarł na serce, a nie z przedawkowania!) uczył mnie muzyki: Joplin, Led Zeppelin, Pink Floyd, Deep Purple, Hendrix, cały ten zestaw. Miałem niewiele ponad piętnaście lat, a w przerwach między opowieściami i puszczaniem wyżej wymienionej szacownej muzyki podśpiewywał dwa kawałki, które i tak mu się podobały, mimo iż nie z jego bajki pochodziły.
Usłyszałem więc:
Weźcie z sobą kosze noże, dzisiaj będzie grzybobranie.... i Całe nasze pokolenie, narkomani i faszyści... A przy okazji opowiedział o takim łódzkim zespole Brak, punkowym zespole. Trochę poszedłem w drugą stronę, niż nauki mistrza, bardziej zajmując się Marleyem i Izraelem-Kulturą, a potem to już było odkrywanie punkowych historii (wyżej wymienionego zestawu nadal słucham z przyjemnością).
Potem był akt drugi, gdy w studenckiej rozgłośni Uniwersytetu Łódzkiego Radio Kiks odkryłem chyba z siedem nagrań (na taśmie, do puszczania np. na studyjnych magnetofonach typu Mechlabor) wspomnianej wcześniej grupy Brak, wtedy już więcej wiedziałem o ich twórczości i założycielu Ziemku Kosmowskim, wsłuchując się w jego dalsze projekty: Randes-vous, Ziemek, Subway, chwila ciszy w moim słuchaniu muzyki i odkrywam projekt Kosmofski z płytą tytułu Brak.
Gdzieś po drodze miałem nawet okazję przez kilka miesięcy współpracować z Ziemkiem w lokalnej rozgłośni. Nie rozmawialiśmy jednak wtedy o jego muzyce.
Nie poznałem wszystkich jego pomysłów muzycznych. I nagle w necie pojawił się kolejny projekt Ziemka, równie zaskakujący i odmienny od tych, które znałem dotychczas, jednak nadal ze świetnymi tekstami pełnymi i liryki i dogłębnej relacji z otaczającego świata oraz prostą, aczkolwiek niebanalną muzyką.
Nigdy nie sądziłem, że tak pozytywnie odpłynę na recitalu, bo właśnie wróciłem z klubu DOM z recitalu projektu YAN SHARY: dwoje ludzi - Ziemowit Kosmowski: śpiew i gitary oraz Agata Wiśniewska śpiewająca i grająca na instrumentach perkusyjnych (przeważnie jest to werbel pieszczony miotełkami). Ta mieszanka JAZZY - INDUSTRIAL - FOLK - BLUESA pozwoliła mi odetchnąć, a atmosfera zrobiła się tak swojska, że w pewnym momencie, leżąc na leżaku w odpowiednim miejscu naprzeciwko sceny, zamarzyłem o skonsumowaniu jakiegoś czerwonego (?) kisielu.
Ziemek Kosmowski, bez względu na mody i porywy wiatru robi swoje, solidnie i ładnie, szkoda tylko, że tak niewiele osób to zauważa.
Deszczowe historie to mój ulubiony utwór projektu Yan Shary.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz