niedziela, 15 grudnia 2013

"Bez viagry i aviomarinu"

Może i lekkie, ale takie filmy też są potrzebne, zwłaszcza, że: Kevin Kline, Robert De Niro, Morgan Freeman  i Michael Douglas (o wiele bardziej naturalny niż jako Wielki Liberace) oraz Mary Steenburgen i trochę młodzieży, zwłaszcza tej piękniejszej. Powinno wystarczyć, ale, chociaż to rozrywka i to w Vegas (a to się raczej kiepsko kojarzy), to na poziomie. Gdy zaczynają się bawić młodzi ludzie jet pełno seksu, chamstwa, idiotycznych "żartów", i ogromnej liczby wulgaryzmów. Tu jest zahaczanie o seks, adrenalina, ale jakże w wysublimowany sposób to pokazano. Czyli można. Że to niby o staruszkach? Znam młode dziewczyny, które jak mówi jedna z bohaterek filmu (co prawda z drugiego planu): Znudziłam się tymi młodymi facetami. A gdzieś potem dodaje: Chciałabym być kiedyś z facetem takim jak ty.
I nie chodzi o wiek, tu ważniejszą rolę odgrywa szacunek i kultura.
Oczywiście żartów i wzajemnego dogryzania też nie brakuje: Jesteś tak głupi, jak Twoja czapka. (Tu się nie dziwię, też bym takiej nie założył). Ale za to słysząc z filmu Jona Turteltaub słowa: Od 30 lat nie miałem takiego kaca, czy stwierdzenie, że wieczór kawalerski powinien być refundowany przez NFZ, nie jest możliwe wyjść zawiedzionym z seansu. To o wiele lepsze niż oglądanie zawiedzionych "starszaków" w napierdalankach typu Niezniszczalni.

Na dziś: Stan Zvezda - Idę po ulicy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz