Film, który wyreżyserował Wally Pfister obejrzałem co prawda 17 maja, więc stosunkowo niedawno, ale gdyby nie notatki, kojarzyłbym go jedynie z nazwiskami Johnny'ego Deppa (Will Caster) i Morgana Freemana (Joseph Tagger), prawie niewiele pamiętając fabułę.
Świat przyszłości, gdzie cyfrowa rzeczywistość coraz bardziej ingeruje w realne życie ludzi, coraz więcej daje nam niepokojących pytań, za to mniej odpowiedzi na temat jego zaangażowania w to, kim się stajemy, a zwłaszcza w moralne aspekty jego ulepszania. Granica natomiast
między tym co dobre, a tym
co... dobre jest ruchoma. Naukowiec rozumie to inaczej, niż przeciętny zjadacz chleba.
Czasem dochodzą jeszcze kwestie emocjonalne, jak w przypadku zamachu na Willa, a w konsekwencji jego fizycznej śmierci, i kochającej go żony Evelyn (Rebecca Hall), nie potrafiącej pogodzić się ze stratą. Zastanawiałem się, czy jej początkowa reakcja, mająca na celu przywrócenie go do życia w formie sztucznej inteligencji, to nie miłość ponad sztukę?
Jak się okazuje sztuczna inteligencja nie zawsze oznacza dobrobyt ludzkości.
TRANSCENDENCJA, mimo niezłej obsady aktorskiej, jest tylko próbą pokazania problemu, bez wgłębiania się w temat, bez ekranowego zachwytu. Dotyczy to również aktorów występujących w tej produkcji.
Na pewno można się z filmu dowiedzieć do czego jeszcze mogą służyć urządzenia i gadżety, bez których coraz trudniej nam się obejść.
Na koszulce Bree (Kate Mara) - "terrorystki" z ugrupowania przeciwstawiającego się takiemu zaangażowaniu nauki w niszczenie resztek naturalnego świata, widnieje głowa Indianina w pióropuszu, symbol kultury, która już nie istnieje za sprawą cywilizacji.
Dobrej nocy życząc: Kraftwerk - The Man Machine
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz