niedziela, 22 czerwca 2014

"Tata mówi, że, kurna, zdechł."

Bardzo żałuję, że w kinie, do którego zazwyczaj chodzę, nie mogłem obejrzeć filmu Daniela Nettheima na dużym ekranie. Większe sale są przeznaczone na produkcje "kasowe", a jego obraz jest filmem niemalże kameralnym, przy czym ten specyficzny klimat tworzą przede wszystkim niesamowite krajobrazy dzikiej przyrody Tasmanii, świetnie uchwycone przez autora zdjęć Roberta Humphreys'a. Dlatego właśnie mała sala nie oddawała w pełni tych wspaniałych widoków.
Tytułowy ŁOWCA Martin David - jedna z ciekawszych ról Willema Dafoe jest niejako kontrowersyjny. Z jednej strony ma zlecone zadanie schwytania ostatniego być może żyjącego osobnika tygrysa tasmańskiego, zwanego też tasmańskim wilkiem (poza nim ten gatunek uważa się za wymarły), a gdy udaje mu się po wielu trudnościach (czynionych przez miejscową ludność nienawidzącą ekologów za obronę lasów, z którego wyrębu żyje) go wytropić, zabija zwierzę. Z drugiej strony, pomimo powierzchownej oschłości i chłodu, to jak się zachowuje, jakimi wartościami kieruje się na co dzień, tworzy z niego postać, do której czujemy ogromną sympatię.
Dodam, że nie tylko miejscowi są zainteresowani tym tajemniczym ssakiem (torbaczem), pewna agencja pracująca dla wojska też usilnie go poszukuje, a także naukowcy. Ci ostatni liczą bardziej na sprzedaż jego DNA, gdyż zwierzę posiada ponoć tajemniczą cechę - toksynę uśmiercająca błyskawicznie ofiarę.
Nie jest to film przygodowy, nie jest również typowym thrillerem, czy filmem sensacyjnym, ale wszystkie te cechy posiada. O roli Dafoe już wspomniałem, czas na rodzinę, u której się zatrzymał: Lucy Armstrong - Frances O'Connor (kobietę trudno się podnoszącą po zaginięciu męża), jej niemego, ale z niemalże wizjonerskimi zdolnościami kilkuletniego syna Bike'a - Finn Woodlock, oraz nieprzebierającą w słowach, bezpośrednią córkę Sass - Morgana Davis (ujmująca aktorska niespodzianka). Ta ostatnia, jeśli nie zaprzepaści dziecięcej szansy, może w przyszłości zamieszać w aktorskim światku.
Jest też Jack, ogólnie ściemniacz, niby przyjaciel rodziny, ale ja na takich bym uważał (nieźle zagrany przez Sama Neill"ego).

Gdy obejrzycie Łowcę, zrozumiecie dlaczego polecam wysłuchanie Bruce'a Springsteena - I'm on Fire!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz