czwartek, 2 października 2014

"Powstanie już się prawie skończyło."

70 lat temu było już po wszystkim. Ci, którzy przeżyli, a było ich niewielu, zgodnie z warunkami kapitulacji, poszli do niewoli traktowani jak żołnierze regularnej armii. Armii, która potrafiła walczyć wśród ruin. W przeciwieństwie do tej regularnej, zaprawionej na polach bitew. Widzieli, kiedy Bóg się odwrócił. A rozerwane zmasowanym ogniem ciała spadały fragmentami z nieba jak koszmarny deszcz. Ilu przeżyło takie dojrzewanie? Nawet za cenę chwilowej przyjemności wśród ruin, bo nie wiadomo ile zostanie jeszcze... nie godzin, chwil zaledwie życia.
I współcześni debile z Frondy uznają to za sceny seksu?!!!
Zdania są podzielone: że to nie jest film dla młodzieży... Uważam, że gdyby wyciąć z filmu MIASTO 44 te wszystkie ckliwe i pokazane w zwolnionym tempie sceny (kłania się Jerzy Hoffman w jednym filmie o wojnie z Bolszewikami?), można by uznać film Jana Komasy za obraz nie dla młodzieży.
Powstanie też nie było dla młodzieży, i nikt jej nie kazał brać w nim udziału. Ci młodzi poszli, bo wierzyli, tak samo zresztą, jak ich dorośli dowódcy, ci, którzy wydawali rozkazy. A powstanie nie skończyło się po 3 dniach, nikt nie przypuszczał, że na Woli Niemcy będą chcieli zatrzeć ślady masakry ludności cywilnej, nikt nie miał w planach wejścia do kanałów, nikomu nie przyszło do głowy, że powstanie będzie niszczyć pułk Kamińskiego z RONA (wybrał do oddziału tylko nieżonatych - wiedział, że idąc do walki z Polakami, idą na śmierć) i odziały kryminalistów Oskara Dirlewangera (zwerbowanych w obozach koncentracyjnych) ...

Mimo wcześniejszych uwag, stwierdzam, że Miasto 44, to bardzo ważny film nie tylko dla każdego Polaka. To film dla dojrzałych widzów.

Z tego też powodu, zamiast powstańczych piosenek, czy nawet współczesnego naszego świadectwa pamięci o Powstaniu, szwedzka lekcja historii: Sabaton - Uprising.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz