Jakieś cztery miesiące temu pewnie ominąłbym ten film w swoich kinowych terminach, jednak skoro zdecydowałem się pisać ten blog, to - o ile pozwolą mi warunki - decydowałem się również na wypowiadanie się na temat filmów, które w innych okolicznościach bym zignorował (oczywiście nie dotyczy to obrazów, które i tak będę omijał - z przyzwoitości).
Cóż, przede wszystkim zacznę od tytułu: MIŁOŚĆ PO FRANCUSKU w oryginale nosi tytuł 20 ans d'écart, co w wolnym tłumaczeniu może oznaczać: 20 lat różnicy. I to wyjaśnia całą fabułę.
To jeden z tych obrazów, które za 2, 3 lata znajdą się na antenie Polsatu i tym podobnych stacji telewizyjnych. Wtedy będzie można oglądać, nie przerywając kolacji, przeglądania internetu, prasowania, czy podobnych codziennych czynności, nie tracąc wątku, który i tak możemy sobie urozmaicić.
Tak zwana komedia romantyczna z dylematem, czy zainteresować się młodszym o dwadzieścia lat chłopakiem na poważnie, czy tylko dla potrzeb zachowania... (stop!) osiągnięcia wyższego stanowiska w branżowym czasopiśmie o modzie, ponieważ inaczej wypadnie przyjąć posadę w równie branżowym o kominkach w wiejskich domach. Miałkie próby usprawiedliwienia siebie, podbudowanie swojego ego, pokazanie, że jeszcze jest się w niezłej formie. Od razu pomyślałem - żenujące jak kształt i kolor skutera, którym jeździ koleś (niby że dał się oszukać, bo na zdjęciu był czarny).
Ale zdroworozsądkowo biorąc historię, nie jest to kwestia równouprawnienia płci (skoro starsi faceci mogą mieć - być z - młodszymi kobietami), ale tego, co mówi ojciec młodego bohatera, że jest różnica między wiekiem 29 a 20 lat.
Cieszmy się więc z miłego zakończenia owej historii, pytając za Alice Lantins (podobało mi się jak gra ją Virginie Efira): Na co możemy liczyć po n-tej randce?
I obok Pierre'a Niney, kolejnym plusem reżysera Davida Moreau jest pokierowanie wszystkiego lekką ręką, dla niektórych w sam raz na tegoroczne upały.
Ustami Fridy Hyvönen pytam dodatkowo wszystkich Balthazarów, jak czynią podobne do Alice Lantins
kobiety: Why do you love me so much?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz