niedziela, 29 grudnia 2013

* "Ale przypomniał jej, po co jest otchłań: istniała po to, żeby ją pokonać."

Zastanawiałem się, jak niemiecka pisarka może napisać książkę tak... irlandzką?
- Sprawiedliwości! - zameczały pozostałe owce.
Ale później zdałem sobie sprawę, że Leonie może i jest niemiecko brzmiącym imieniem, ale nazwisko Swann niekoniecznie. Nie wnikajmy jednak w rodzinne korzenie autorki. Ważne jest to, co napisała, a zwłaszcza w jaki zrobiła to sposób. Na okładce jest umiejscowiony podtytuł, czy też sugestia wydawcy, że to: Filozoficzna powieść kryminalna, ja jednak sięgnąłem po lekturę raczej z rekomendacji bliskiej osoby, niż kierując się reklamowymi chwytami. I dobrze na tym wyszedłem, bo nie spodziewałem się rzeczy niemożliwych, jak u filozofów Szekspira chociażby. Pomysł ze spojrzeniem na ludzki świat oczyma zwierząt nie jest pierwszy, nie o to tu chodzi. Sposób przedstawienie dojścia do rozwiązania problemu śmierci ulubionego pasterza, którego znaleziono na pastwisku ze szpadlem wbitym w ciało, już daje nam aprobatę do tego, by tej opowieści posłuchać z uwagą.
- Nie umarł na chorobę. Szpadel, to nie choroba.
Wiele się dowiemy tak o ludziach, jak i niby głupich baranach i innych owcach. Role się odwrócą.

A pośrodku pasionka, na którym owce analizują na swój sposób nasze zachowania, znajdziemy tak wiele prawd, które gdzieś nam umknęły. A ważne, byśmy je odnaleźli.
Polecam SPRAWIEDLIWOŚĆ OWIEC Leonie Swann.
- Następnym razem przeczytam wam fragment "Milczenia owiec"...
Żartowałem.


Lamb na dobranoc, utwór Gabriel. (Owce Gabriela też tam były, jakby skądś znane z innej książki o zwierzętach).


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz