I bynajmniej, jak pokazuje w swoim filmie Joshua Oppenheimer, nie chodziło o pozbycie się społecznego marginesu, cwaniaczków, złodziei, morderców. To oni właśnie, dziś na tzw. "emeryturze", są w większości, wespół z obecnie działającymi oficjalnie gangsterami w paramilitarnych bojówkach, i - co trzeba zaznaczyć - popieranymi przez oficjalny rząd Indonezji bohaterami filmu. Owa elita społeczeństwa chlubi się setkami, tysiącami wykonanymi własnoręcznie wykonanymi wyrokami śmierci, o pobiciach i gwałtach na deser nie wspominając. Jak tłumaczy jeden z byłych dowódców tych szwadronów śmierci, gangster w oficjalnym języku brzmi Preman, a wzięło się to ponoć z angielskiego określenia Free Man - Wolny człowiek.
SCENA ZBRODNI to mocny, przerażający uzmysłowieniem sobie, do czego zdolny jest człowiek przy poparciu władzy i większości społeczeństwa dokument. Oglądając te wszystkie zachwycone sobą twarze, dumnych facetów (bo o ludziach trudno tu mówić!) z tego, jak udoskonalali sposoby dokonywania zabójstw swoich przeciwników, a właściwie tych, którzy stawali im na drodze, naprawdę robi się niedobrze. Zwłaszcza, że reżyser przeciąga to emanowanie przemocy. Gangsterzy wpadli na pomysł sposób udokumentowania tej części historii ich narodu, tak, jak ich inspirowało - ponoć - amerykańskie kino gangsterskie, tak zamarzyli nagranie filmu o sobie. W pierwszych jego dialogach słyszymy: Pokój, szczęście, uśmiech.
Wszystko jednak psuje jeden z "bohaterów" filmu Oppenheimera, niejaki (albo może bez nazwisk)... mówiący w chwili zadumy (sic!): Nie sądziłem, że to będzie wyglądało tak strasznie.
No, o mało się nie popłakał! A ja się nie rozczuliłem nad losem staruszka...
W każdym razie, jeśli jeszcze raz zamarzycie sobie wyjazd do rajskiej Indonezji, zastanówcie się, kto będzie korzystał z waszych pieniędzy.
Jakaś cholerna paranoja. Może więc do tego Black Sabbath - Paranoid?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz