Spoglądając na plakat filmu doznałem wrażenia, że z czymś mi się kojarzy, ale jeszcze nie wiedziałem. Już w trakcie olśniło mnie, że chodzi o komiks. bo cała ta historia, opowiedziana przez Leszka Wosiewicza, jest taką właśnie komiksową, odrealnioną opowieścią. Ale komiks to nie tylko łatwa, lekka i mająca za zadanie bawienie forma przekazu. Komiks również uczy. Z tego, w postaci filmu BYŁ SOBIE DZIECIAK wychodzą pytania o lojalność wobec swoich, czyli narodu, o wierność mu, czy inny wybór: pójście za kobietą, która wydaje się mniej chłodna, a na pewno bliższa, niż własna matka. Jest też przyśpieszone dojrzewanie - jak dla mnie w dziwny sposób, to nastąpiło. Też byłem w wieku takiego chłopaka i byłem bardzo zakochany i zauroczony, ale już w tym wieku miałem świadomość narodową, która nie pozwoliłaby mi na pójście w takiej dwuznacznej sytuacji za kobietą (a co dopiero syn oficera z dwudziestolecia międzywojennego?). Trzymajmy się komiksu. Oprócz świetnego, chociaż schematycznego doboru aktorów, scenografii, podoba mi się sposób pokazania w pigułce jeszcze pewnych kwestii związanych z powstaniem warszawskim. Bo ten film ma raczej przemawiać do młodych, może po obejrzeniu zaczną zadawać pytania, widząc nie tylko niemieckie mundury, słysząc rosyjską mowę. Wszyscy wokół wiedzą, że Polacy walczyli w powstaniu z Niemcami, ale mało kto z młodych zdaje sobie sprawę, że do jego stłumienia użyto również jednostek kolaborujących z Niemcami, zarówno odpowiedzialnych za rzeź Woli i Ochoty żołdaków z pułku szturmowego RONA pod dowództwem niejakiego Kamińskiego, jak też pułków kozackich i azerbejdżańskich (a oni często mówili między sobą po rosyjsku). Tak samo, jak mało kto z tej młodzieży zetknął się z grupą szturmową Dirlewangera, czyli kryminalistów wyciągniętych z obozów koncentracyjnych, albo karnych kompanii - ci nie mieli już nic do stracenia. To tak w skrócie. Nie pasowała mi tu muzyka Waglewskiego, nie wiem też zbytnio, co na burym tle robił utwór zespołu Lao Che pt. Czerniaków. To znaczy ja wiem, jestem starszy, znam tytuł, kojarzę z ówczesną rzeczywistością, ale kto prócz nielicznych to zrozumie? A film chyba nie jest tylko dla nielicznych? Moim zdaniem zmarnowano niezły potencjał.
Po filmie zapytałem młodszego kolegę z czym mu się kojarzy plakat, po lekkim przekierowaniu, że nie chodzi o treść, odparł: z komiksem.
Na osłodę Lao Che utwór Barykada z płyty Powstanie Warszawskie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz