niedziela, 18 sierpnia 2013

* Leeloo

- Cześć kochanie.
- Też cię kocham majorze.
- Mówiłem do kota...
Na pewno lubię niektóre filmy Luca Bessona, na pewno grę Gary'ego Oldmana i twarz Milli Jovovich, a w PIĄTYM ELEMENCIE mam to wszystko. Nie musi być to kino dla wybrednych (to też ludzie). W filmie Bessona jest sympatyczna rozrywka, wspaniała muzyka, którą napisał Éric Serra, fajny pomysł (nawet biorąc pod uwagę pastisz niektórych filmów science fiction), odpowiednio dobra gra aktorska (Oldman nie zawiódł, nawet grająca kultową już dziś Leeloo - Jovovich jest doskonale dopasowana do tej historii; Willis na swoim znośnym poziomie oraz Maïwenn Le Besco, Holm i Tucker) a także humor. Nie szaleję za tą opowieścią, ale (dziś w telewizji) nie odpuszczę, potrzebuję odreagować od rzeczywistości. Oczywiście będę mógł przy okazji spokojnie prasować koszule.

Na zakończenie proponuję The Fifth Element Music raz jeszcze.

p.s. Jednym z rozpatrywanych imion dla mojej kotki było Leeloo (zwyciężyła książka Pożegnanie z Afryką Blixen i z niej Lulu).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz