Pisałem ostatnio o jednym z rodzajów raka, który pojawia się w fabule filmu, tym razem jest to powieść, a w niej rak piersi. Kilkadziesiąt tytułów temu wpadła mi do ręki książka pewnej dziennikarki (właściwie felietonistki) z antypodów Helen Brown - KLEO I JA. A że byłem na etapie nawiązywania więzi emocjonalnej z pewną również czarną kotką (odebraną schronisku), chętnie przeczytałem historię Helen, przede wszystkim tego, jak rodzina miłośniczki psów została uratowana dzięki niewielkiemu stworzeniu w osobistym czarnym futrze. A historia do łatwych nie należała, jak to w życiu bywa.
Właśnie ukazała się dalsza część rodzinnej historii i nowe zmiany - niekoniecznie radosne - w rodzinie Helen. Jej zmaganie się z rakiem piersi, niemalże walka o szczęście szczególnie starszej córki Lidii, syna Roba i pisaniem pierwszej książki (tej o Kleo). Są oczywiście konflikty pokoleniowe, a przy okazji poznajemy nowego domownika - różne źródła podają, że syjama, albo kota tonkińskiego o imieniu Jonasz.
Owa powieść - KOTY I CÓRKI ROBIĄ TYLKO TO, CO CHCĄ - również jest pełna humoru, matczynych spostrzeżeń, wątpliwości, niepokoju, odnalezienia siebie i zrozumienia bliskich. Ba, nawet dowiadujemy się, jak można by było uniknąć wybuchu II Wojny Światowej. Taa... A mimo wszystko nie jest to już historia Kleo, chociaż jej duch krąży cały czas wokół i wraz z innymi opiekuje się rodziną Brownów.
W każdym razie lektura niekoniecznie wygórowana, ale pełna mądrości i budująca.
Przyda się też coś z antypodów: Petrol Wanti - Cliff Side Reggae. Też o konflikcie pokoleń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz