sobota, 30 listopada 2013

"Tak zwany 'kicz pałacowy'"

Ale się wynudziłem! Nie przepadam za świecidełkami, więc cały przepych oferowany na ekranie, a będący wierną kopią tego, z czym (w czym ) musiał żyć bohater filmu Stevena Soderbergha , nie zrobił na mnie wrażenia. A i po grze aktorskiej (tylko dlatego poszedłem do kina) zarówno Michaela Douglasa, jak i Matta Damona spodziewałem się więcej. WIELKI LIBERACE jako postać, ikona w Stanach, zwłaszcza wśród homoseksualistów, jak i podstarzałych bogatych Amerykanek jakoś nie jest mi w żaden sposób bliska. Przyznać należy, że  Douglas zagrał tak, jak swoim nazwiskiem firmując rolę powinien zrobić. Widziałem na szczęście jego postaci bardziej rozbudowane i zwracające uwagę, chociażby w   Nagim instynkcie z 1992,  Upadku z 1993, czy w Grze z 1997, albo nawet w Wall Street: Pieniądz nie śpi z 2010  (dwa przedostatnie filmy są moimi ulubionymi z jego udziałem). Zabawnie było patrzeć na Damona, który z superagenta Bourne'a  (że wspomnę jego najbardziej charakterystyczną, lub znaną szerszej publiczności rolę) przeradza się w kochanka celebryty, o którym słyszy przecież, że do pewnego momentu będzie zadowolony, gdy zaś mu się znudzi, wymieni na "młodszy model". Oglądając film, zwróćcie uwagę, że grany prze Damona Scott Thorson, już po przejściu operacji plastycznej, niekoniecznie upiększającej, wygląda jak idol nastolatek od roku 1987 - Patrick Swayze.
Nie no, w sumie zabawny zabawny ten film, posiada kilka prawd o magii oszustw z lat 70-tych ubiegłego wieku, żeby przekonać, aż do samej śmierci, że wielki gwiazdor Las Vegas w najmniejszym stopniu nie jest gayem, albo jak przebiegały rekrutacje do sypialni Liberace. Tu jedyny naturalny Scott Bakula, jako Bob Black, nawiązujący romanse z co przystojniejszymi Adonisami z prowincji (Cześć Pupciu), by po jakimś czasie przekazać pałeczkę, czy jak to się nazywa między nimi, wielkiej, głodnej nowości gwieździe. Ale już najbardziej zabawny był Rob Lowe grający chirurga plastycznego, zajmującego się dodatkowo promowaniem wymyślonych przez siebie diet, oferowanych swoim pacjentom, w których to dietach nie zabrakło kokainy i innych środków uzależniających.
Zapewne są tacy, którzy zachwycą się przynajmniej stroną wizualną filmu, osobiście wolałem patrzeć na Wielkiego Gatsby'ego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz